wtorek, 30 czerwca 2015

Biało-czerwony tramwaj z tęczą w tle, czyli... o kulturze w sieci.

Z tą kulturą to u niektórych na bakier. Nad Polską zajaśniała amerykańska tęcza. Zrobiło się kolorowo, a nawet - przez moment - przyjemnie. Aż cisną się na usta słowa – pełna kulturka, ale niestety kultury (podobnie jak tolerancji) to trzeba w tym wszystkim ze świecą szukać. A że się znajdzie - i tak gwarancji nie ma.
Kto nie lubi tęczy, ma jeszcze do wyboru barwy narodowe. Bo bycie patriotą to powód do dumy. Bo za Ojczyznę wskoczyłoby się w ogień. Bo konserwatywne poglądy są lepsze od wszystkich innych. A tak naprawdę – bo homofobom też się coś od życia należy.
Przyglądam się tym wszystkim pseudoakcjom z boku i nie dowierzam. Już od dawna nie dziwią mnie polsko-polskie wojny, ale wciąż nie potrafię odpowiedzieć sobie na proste pytanie: po co to wszystko?
Najgłośniej krzyczą oczywiście ci, którzy dawno zapomnieli o tym, że prawdziwe życie toczy się na ulicach, nie zaś za szklanym ekranem. Spotykam – przypadkiem, dla mnie średnio miłym – kogoś, kto dzień wcześniej pokolorował swoje zdjęcie profilowe na wszystkie kolory tęczy. Mija nas facet, lat trzydzieści parę, w czerwonych spodniach i szaliku pod szyją, na co słyszę konspiracyjny szept: Pedał jak nic! Krzywię się, odpowiadam, że pedały (w domyśle: rowerowe) to moi najlepsi przyjaciele i przeklinam w duchu wirtualną tolerancję, nie mającą żadnego rzeczywistego odbicia.
A co do patriotyzmu – na moim osiedlu 2-ego maja wisiało pięć flag. W rocznicę Powstania Warszawskiego – dwie. Na Fejsbuku wisi ich teraz kilkadziesiąt. 

Tęczowi – bądźcie równie piękni w życiu, co na swoich profilowych i nie plujcie na pedałów(y), bo i tęcza nie pomoże.
Biało-czerwoni – wszystko, co na pokaz, zazwyczaj niewiele jest warte. 

Biało-czerwony tramwaj z tęczą w tle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz