piątek, 26 grudnia 2014

Barańczak.

Odkryłam go w połowie gimnazjum.

Ojcze nasz, który nic nie wiesz, 
który nie patrzysz nawet na tę ziemię,
a tylko codzienną gazetą obwieszczasz, że świat, że nasz świat,
trwa uporządkowany: spójrz (...)

Czytałam go bez zrozumienia, trochę mechanicznie. Nie rozumiejąc czasów, w których pisał, nie znając kontekstu, dopasowując kolejne wersy do mojej, nie jego, rzeczywistości. Przez kilka miesięcy wymieniałam go jako ulubionego poetę. Potem, na długo, zapomniałam.
Naprawdę odkryłam go w liceum. Przetłumaczył ponad dwadzieścia dzieł Szekspira. Mojego Szekspira, który wciąż jest żywy na deskach setek teatrów. 
Zmarł po cichu, tak jak żył. Bez rozgłosu. Spotkałam się dziś z pytaniem: kim on jest? A przecież powinien znać go każdy kto choć raz czytał "Hamleta", "Romeo i Julię", "Makbeta", "Poskromienie złośnicy" w jego przekładzie.


Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Tobie mija
czas - i czy czas coś znaczy,
gdy się jest Tobą.


Zamilkł. Teraz tylko słucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz